SENTYMENTALNE SPOTKANIE
25 listopada 2013 r. w dniu odpustu w kościele św. Katarzyny odbyło się spotkanie z ks. Stanisławem Pająkiem – wikarym w Górze w latach 1963–1965 oraz księżmi pochodzącymi z Góry: Leszkiem Sienkiewiczem, Dariuszem Strzelcem i Januszem Giluniem. Niestety, niewiele osób przyszło. Obecni wspominali osoby i miejsca z dawnych młodzieńczych lat w Górze. A ks. Stanisław Pająk opowiadał o katastrofie budowlanej, której był świadkiem, która dotknęła kościół św. Katarzyny przed pięćdziesięcioma laty.
Feralnego 17 grudnia 1963 r. ks. Stanisław Pająk odprawiał poranną mszę św., a ks. Bogdan Czemplik spowiadał. Jego konfesjonał znajdował się pod chórem. Nagle spadła bryła tynku. Przerwał spowiedź i nakazał czekającym na spowiedź, żeby przeszli do przodu. Ks. Czemplik nie uznawał sprzeciwu, więc ludzie musieli przejść w stronę ołtarza. Organiście Feliksowi Murawskiemu również nakazał pójść z nimi. Większość wiernych udała się do zakrystii. Jedna starsza pani złamała rękę podczas ucieczki.
W tym czasie ks. Pająk odprawiał mszę. Nic nie wiedział. Musimy pamiętać, że wówczas kapłan odprawiał mszę stojąc tyłem do wiernych. Nie wiedział, co się stało, ale słysząc huk i łomot, nie wytrzymał i odwrócił się. Na chórze błysło światło. Waliło się. Część kinkietów zgasła. Otworzył tabernakulum… wtedy dmuchnęło. Było ciemno, z chóru spadały cegłówki, wszędzie osiadał kurz. Przed ołtarzem klęczały dwie kobiety, obsypane kurzem, jedną z nich była p. Czerska. Nie zdawał sobie sprawy, że on sam tak wygląda. W kielichu błoto, mszał – nie widać liter. Ks. Pająk był przekonany, że organista Murawski nie żyje. Zaczął nawet odmawiać „Anioł Pański” za niego.
W zakrystii było pełno ludzi. Tam zobaczył Feliksa Murawskiego.
– Co pan tu robi? – spytał zaskoczony.
W zakrystii odprawił mszę św. Przez cały czas jej trwania ludzie klęczeli.
Karetkę pogotowia, Milicję Obywatelską i straż pożarną wezwał telefonicznie ks. Czemplik. Milicjant odbierający telefon początkowo był przekonany, że ktoś stroi sobie żarty, mówiąc o katastrofie w kościele.
Po katastrofie nakazano księżom opuścić plebanię, gdyż obawiano się, że wieża może runąć, ale się nie wyprowadzili. Początkowo lekcje religii odbywały się w mieszkaniach prywatnych – u państwa Jankowskich na ul. Świerczewskiego (obecnie Starogórska) i na ul. Nowotki (obecnie Armii Krajowej). Gdy można było wejść do kościoła, prowadzono je w salkach w świątyni. Od 1961 do 1989 r. religii uczono poza szkołą.
Msze św. w dni codzienne odprawiano na plebanii, w niedziele i święta – w kościele Bożego Ciała na cmentarzu i w Starej Górze. Ks. Pająk Najświętszy Sakrament woził motorem lub nosił pod płaszczem.
Przyczyna katastrofy budowlanej tkwiła w głębokim średniowieczu. Okazało się bowiem, że po pożarze Góry z 1457 r. niestarannie dokonano odbudowy: źle oczyszczono cegły i źle powiązano stary i nowy mur.
Odbudowa kościoła po opisanej katastrofie trwała do 1967 r. 26 listopada 1967 r. biskup Bolesław Kominek poświęcił kościół.
Mirosław Żłobiński
Pierwodruk: Kwartalnik Górowski 2013 nr 44 s. XLII-XLIII